_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-21

My LP friends

Ciekawe zjawisko. Rynek przewodników zdominowało jedno wydawnictwo - Lonely Planet. Większość travellerso-backpackersów korzysta w Iranie właśnie z niego. Dla wielu barów albo hoteli bycie wymienionymi w przewodniku to być albo nie być. Goście wierzą na ślepo swojej biblii. Wyjątkowy był pewien Czech, poznany w Isfahanie: "If you don't have toilet paper, then there's Lonely Planet" Poniżej niektórzy z tych co zawierzyli.


































Po środku Sune, Duńczyk. Poznany rok wcześniej, tam, gdzie ma napisane na koszulce. Spotkanie w Iranie było zupełnie przypadkowe. Po prawej Joost z Holandii, po lewej jego ojciec. Wcześniej nie notowani.

















Manuel z Austrii. Poruszał się w przeciwnym kierunku, wracał właśnie z Pakistanu. Wspólny wypad na pustynie Dasht-e-Kalut.

















Nie wiem, kto to jest. Ale na wyposażeniu I-pod. Cool enough. Trochę metaforyczny to widok.


































Nie mogło zabraknąć reprezentanta Australii. Przez Iran w drodze do Mongolii renault clio. Na ramieniu napisane "Respect" po persku.
Szacun!

Brak komentarzy:

Treściospiss

Info Pers On Ale

Moje zdjęcie
Warsaw, Poland
kempukempu@gmail.com